Kolejny turnus w Złotej Rybce za nami, baaardzo intensywny i z niesamowitymi efektami - teraz naszym zadaniem jest zachowanie tych efektów i praca nad nimi :) Ale od początku...
Zajęcia w Złotej Rybce mają ten plus, ze trwają 45 minut - to idealny czas, by dziecko zdążyło się wdrożyć w zajęcia, "coś" porobić i troszkę wyluzować. Tak, by nie wychodzić z zajęć zmęczonym, ale z pozytywnym nastawieniem na kolejne. A między zajęciami - obowiązkowe 15 minut przerwy, na toaletę, krótki odpoczynek, przytulanki ;) Drugim plusem jest organizacja samego ośrodka, gdzie jest wystarczająca ilość sal, by w każdej ćwiczyło jedno dziecko jednocześnie - nie ma obawy, że dzieci dekoncentrują się wzajemnie, przeszkadzają (bo powiedzmy to otwarcie, rzadko które dziecko ćwiczy z uśmiechem, przeważnie jest to krzyk i płacz...). Tak więc w Złotej Rybce jest cisza i spokój, dzieci są skoncentrowane na ćwiczeniach i terapeucie i naprawdę - są tego efekty :)
Teraz trochę o rodzaju zajęć. Ponieważ głównym problemem Stasia jest wiotkość w obrębie tułowia i słaba stabilizacja centralna, główną uwage przykładano na ćwiczenie miednicy, kompresję stawów, ćwiczenia podporów i stymulujące do przyjęcia pozycji pionowej oraz terapia w kombinezonie Dunag, ze szczególną uwaga na wzmocnienie brzucha i obręczy barkowej. Do tego codziennie basen i ćwiczenia wg koncepcji Halliwick, hipoterapia, dogoterapia, dużo zajęć z terapii ręki, z pedagogiem i logopedą. A na terapii ręki - szaleństwo!!! Malowanie całym sobą niemalże, Stasiek wracał z zajęć brudny od stóp do głów - ale jak bardzo brudny tak równie bardzo szczęśliwy :) A do tego masaże, stymulacja dłoni różnymi produktami, ugniatanie papieru, przekładanie przedmiotów z ręki do ręki, i wiele, wiele innych. A do tego dużo dźwięków wszelakich i muzyki, co Stanisław oczywiście lubi najbardziej :)
Bardzo jesteśmy zadowoleni z terapii logopedycznej. Pani Magda w pracy ze Staśkiem stosowała elementy różnych metod i koncepcji, dostosowując je do jego możliwości - i nawet w trakcie dwóch tygodni turnusu zauważyła znaczną poprawę koncetracji i postrzegania.
A czego nauczył się Stasiek ruchowo? Bardzo dużo :) Przede wszystkim - wzmocnił chwyt i wyczuł, że ręce pomagają chodzić ;) Lepiej kontroluje miednice i nie wypycha tak pupy do tyłu jak przed turnusem. Lepiej kroczy, nóżki stawia dużo prościej i pewniej. I co najważniejsze - rewelacyjnie wstaje z siadu!!! Z niewielką pomocą i bodźcem z tyłu potrafi wstać od zera jak sprężynka :D Dlatego najbliższą inwestycją w domu będzie drabinka, by mógł też sam ćwiczyć - jak zobaczy, ze potrafi (a potrafi!!!) zrobić to sam, to ja już nie widzę przeszkód :)
Nauczył się w międzyczasie pięknie schodzić z łóżka - co chwila zsuwa się na krawędź, stawia nogi na podłodze i wstaje - co prawda pupa jest jeszcze oparta o krawędź, ale wstaje sam! I coraz lepiej radzi sobie z siadaniem z tej pozycji (w końcu zaczął używać rąk do podparcia!!!!).
To chyba pierwszy tak owocny turnus - Staś był sam z tatą, kiedy po dwóch tygodniach zobaczyłam - ja mama - co Stasiek się nauczył i jak jest silny - byłam w szoku!!! Teraz tylko to utrzymać i pracować dalej :)
A na koniec kilka zdjęć :)
Chcę jeszcz podziekować WSZYSTKIM, którzy przekazują na rzecz Staśka 1% podatku - to dzięki WAM taka rehabilitacja jest możliwa!!!!