W końcu - po iluś tam próbach i podejściach - udało się zrobić Stasiowi EEG. Kiedyś nie było problemu, zasypiał od razu bez większego marudzenia. Teraz jest strasznie ciężko. Boi się tego całego czepka, boli go czy co, nie wiem... Drze się w niebogłosy i nie ma mowy o zaśnięciu, mimo że jest bardzo zmęczony :( Tym razem spróbowaliśmy badania nocnego w Józefowie k. Warszawy. Oczywiście nie obyło się bez wrzasków, ale pani robiąca badanie była tak miła i spokojna, a pora normalnego zasypiania też sprzyjała, grunt że dziecko zasnęło po chwili i udało się zapisać 50 minut!!!
Neurolog po obejrzeniu zapisu jest baaardzo zadowolony, w porównaniu z poprzednim - nie najgorszym już - badaniem jest dużo lepiej!!! Zwiększamy nadal Lamitrin, potem zaczniemy zmniejszać dawkę Topamaxu :) Oczywiście dieta ketogenna w dalszym ciągu, ale to w ogóle nie jest problemem. Stasiek robi postępy z dnia na dzień :) Oby tylko zmiany w dawkowaniu leków nie wpłynęły na niego negatywnie...
A poza tym kolejny krok do przodu - dziecko pojechało do Warszawy z tatą po raz pierwszy bez mamy, i wszyscy dali sobie radę - zwłaszcza mama bez dziecka, hehe :) Ale tak na razie musi być, skoro mama musi leżeć w łóżku...
2 komentarze:
Stasiu, fantastyczne wieści :))) oby do przodu teraz. Dużo zdrówka życzę całej rodzince i pozdrawiam serdecznie :)
Czepek do EEG jest niefajny- ciśnie w głowę, te kostki wkładanie pod niego uwierają, wszystko jest ściśnięte i jeszcze ten dynks na brodę daje wrażenie jakby się człowiek miał udusić. Sama mam ochotę wrzeszczeć podczas tego badania.
Pozdrawiam i cieszę się z dobry wieści. I trzymam kciuki za dalsze postępu.
Prześlij komentarz